Małgorzata Ostrowska powróciła na scenę w wielkim stylu

Powrót damy. Gwiazda Lombardu wraca po dwunastu latach milczenia w zaskakującym stylu.

Irytowała i drażniła. Fascynowała i inspirowała. Młodzi buntownicy z lat 80. uważali ją za, wyprodukowaną przez system, podróbkę buntu. Koneserzy sztuki wysokiej traktowali z góry, jako kolejnego estradowego „wyjca”. Jednak dla milionów młodych kobiet stanowiła wzór do naśladowania. Jej nowy album – „Na świecie nie ma pustych miejsc” – pokazuje, że wciąż nim może być. Bo przecież kobieta zmienną jest.https://www.youtube.com/embed/WC1CgXajl8s?feature=oembed

Przekrój historii Lombardu z Małgorzatą Ostrowską

Gdy swoim lekko schrypniętym głosem śpiewała z Lombardem rockowe piosenki „Droga pani z telewizji”, „Znowu radio”, „Szklana pogoda” czy „Stan gotowości” krytycy oraz zbuntowani wielbiciele rocka kręcili nosami. Dla pierwszych była to tandeta, podrabianie sztuki, dla drugich – estradowe naśladownictwo tego, co na czasie.

Lombard nie cieszył się szacunkiem. Cieszył się popularnością, bo jego utwory – zawsze starannie skomponowane i wykonane – doskonale wpisywały się w schemat radiowego hitu. Głos Ostrowskiej dodawał im pazura. Bezpiecznego – bo nikt wprost nie nawoływał do rewolty lub emigracji wewnętrznej, ale jednak pazura – bo na tle bezbarwnych piosenkarek, drapieżna Ostrowska była jedną z najbardziej wyrazistych postaci naszej estrady tamtych lat. Drugą, po Korze.https://www.youtube.com/embed/SCrR7od_fck?feature=oembed

Dziś, z perspektywy czasu, widać, że znaczenie Małgorzaty Ostrowskiej dla naszej popkultury było większe, niż się wówczas wydawało.

Pierwszy manifest kobiecości w Polsce

Owszem, pozostawała w cieniu wybujałego ego Kory, jej wybitnych tekstów oraz ponadczasowej muzyki Maanamu. Jednak produkcje Jackowskiej zawsze miały pretensje do wielkiej sztuki – dla wybranych. Tymczasem Ostrowska śpiewała zwykłym śmiertelnikom. Wokalistka Maanamu musiała się do nich zbliżyć, by osiągnąć masową popularność. Zbliżyć, ale poziomu Ostrowskiej w jej dyscyplinie sztuki nigdy nie osiągnęła. Owszem, piosenka „Kocham cię, kochanie moje” wciąż pociąga szlagwortem i linią melodyczną, ale lirycznie tchnie banałem. Zwłaszcza w zderzeniu z tym, co zrobiła Ostrowska, gdy chwyciła za pióro.

Pierwsza część albumu Lombardu „Anatomia”

Napisana do tekstów wokalistki pierwsza część albumu Lombardu „Anatomia” (1986) stała się wielkim manifestem kobiecości. Pierwszym takim muzycznym manifestem w Polsce. Pierwszym, a jednocześnie, tak dojrzałym. Do dziś ujmującym wyrazem i trafnością. Śmiałością i bezkompromisowością.https://www.youtube.com/embed/WZpQP3RPj-o?feature=oembed

Piosenki „Anatomia – ja płynę, płynę”, „Ckliwy melodramat”, „Gołębi puch” i „Mam dość”, to tylko z pozoru wrzaskliwa deklaratywność. Owszem, jest w nich waleczny feminizm („Mam dość!/Nawiedzonych kochanków/Mam dość!/Histerycznych poranków/Mam dość!/Świętej wojny od święta/Losy świata nie leżą w naszych rękach”), ale można w nich także znaleźć zaskakujący – nawet autorkę – liryzm („Gdybym ujrzała kiedykolwiek taki film/Umarłabym ze śmiechu/Cisza zagrała, wokół nas się wzbił/Gołębi puch – perfidny kicz”) oraz, daleka od charakterystycznej dla piosenkarek egzaltacji, dojrzała gotowość na przemijanie – pozornie wiecznej – miłości, emocjonalny stoicyzm („Dało jej życie to, co miało dać/Usta na ustach i na niebie znak/Dreszcz się z dreszczem mijał/W tańcu wiernych serc,/Ale trwał uparcie tamten cień na szybie/Spokój serca prysnął,/Rozpacz, aż do rana/Mokra twarz w poduszkę/Ckliwy melodramat.”).https://www.youtube.com/embed/-MdKUvVjC7k?feature=oembed

Na dodatek teksty te zostały podane w efektownej, broniącej się mimo upływu czasu, elektroniczno-gitarowej stylistyce. Stylistyce, która miała połączyć polorocka z modnym wówczas new romantic, a niechcący zahaczała o, aktualną do dziś, muzykę industrialną.

Dalsze artystyczne i handlowe losy Lombardu oraz Ostrowskiej były, typowym dla przemysłu rozrywkowego, odcinaniem kuponów od wielkości. Typowym i gorszącym, bo ostanie lata w historii Lombardu to sądowa batalia pomiędzy Ostrowską a liderem grupy – Grzegorzem Stróżniakiem – o prawa do publicznych wykonań wielkich przebojów zespołu.

Ostrowska nie mogła śpiewać napisanych przez Stróżniaka piosenek Lombardu, ale próbowała poruszać się w stylistyce macierzystej grupy. Aż do teraz.

Małgorzata Ostrowska powróciła na scenę w wielkim stylu

Recenzja płyty “Na świecie nie ma pustych miejsc”

Wydany niedawno album „Na świecie nie ma pustych miejsc” to wielkie artystyczne przebudzenie Ostrowskiej. Jej drugi, po „Anatomii” manifest kobiecości.https://www.youtube.com/embed/NBngcZvQMgQ?feature=oembed

Ta jedna wiadomość i świat się zatrzymał/Czas zwolnił do granic absurdu/Zakleszczył się we mnie i sączy oszczędnie/Sekundę za długą sekundą/Czekam na ciebie/Czekam na świat/Nikt na nikogo nigdy nie czekał tak” – śpiewa w otwierającym album utworze czekanie. Jest pogodzona ze sobą i wszystkim wokół. Świadoma siły swoich emocji, ulotności uczuć i świata. Gotowa na wszystko, dumna, pewna swojej wartości i jednocześnie wiedząca, że w dzisiejszym świecie wartość to pojęcie względne. Jednak ten bardzo dojrzały tekst to tylko jedno związane z tym albumem zaskoczenie. Innym, niewspółmiernie większym, jest muzyka.https://www.youtube.com/embed/PaoOJt84oJk?feature=oembed

Małgorzata Ostrowska powróciła na scenę w zaskakującym stylu – nastrojowe, kameralne utwory

Wielka gwiazda polskiego rocka od rocka zupełnie odeszła. „Czekanie”, a wraz z nią prawie cała nowa płyta byłej wokalistki Lombardu, to nastrojowe, kameralne, ocierające się o bossanovę, flamenco, smooth jazz i piosenkę aktorską, granie. Ostrowska jest wyciszona i zamyślona. To dziś kobieta-dom, kobieta-ciepło. Inteligentna i wrażliwa, troskliwa i dodająca otuchy. Partnerka, a nie wojująca feministka. Partnerka, ale świadoma swojej wartości. Równa partnerowi.https://www.youtube.com/embed/jUfFZ9Sov5g?feature=oembed

„Na świecie nie ma pustych miejsc” to album wieczoru z kieliszkiem wina. Wieczoru we dwoje albo wieczoru cierpliwego oczekiwania na kogoś, kto wart jest takiej kobiety. Wieczoru w przytulnym, kobiecym domu lub barze, w którym barman ma koszulę i muchę, a nie brodę i koczek.https://www.youtube.com/embed/X0P7kEWVFQI?feature=oembed

Wielka dama polskiej muzyki

Tylko raz, w piosence „Ziemia w ogniu” Ostrowska zbliża się znów do gitar elektrycznych. „Ziemia w ogniu wokół nas/To nie miało być aż tak/Nie musiało być, a patrz/Ziemia w ogniu wokół nas/Te moje wszystkie klęski/Mój zwycięstw niedostatek/Tryumf co szybciej skończyć/Zamierza się niż zacząć”. Rozlicza się z przeszłością? Swoją? Muzyczną? Osobistą? Komentuje sprawę Lombardu? Gitary wskazują, że w grę wchodzi muzyka. Jednak to inne gitary, bluesowe, dojrzałe, a jednocześnie bardzo na czasie. Absolutnie świadome. Tak jak Małgorzata Ostrowska, która po cichu znów zajęła należne jej miejsce wielkiej damy polskiej muzyki.https://www.youtube.com/embed/Gc37s1vbjoA?feature=oembed

„Anatomii” Lombardu niestety na razie nie posłuchamy. Dobrze, że chociaż mamy drugą cześć wielkiego manifestu kobiecości Małgorzaty Ostrowskiej. Eleganckiego, godnego wielkiej damy – dojrzałego, mądrego i zmysłowego. Tchnącego kobiecością o jakiej marzy każdy dojrzały mężczyzna. Małgorzata Ostrowska powróciła na scenę.

Polecane przez nas

Rafał Pawłowski