
Zaangażowany, odpowiedzialny i głęboko przemyślany. Jeżeli komuś te słowa nie kojarzą się z polskim hip-hopem, to weteran Proceente może sprawić, że zmieni zdanie.
Posiłkując się Leopoldem Tyrmandem, nagrał jedną z najmądrzej rapowanych płyt w tym roku – Proceente “Dziennik 2020”. Nie ma większej pułapki niż określenie „stereotypowy hip-hopowiec”. Ta muzyka, a dla wielu wciąż kultura, zrzesza absolwentów podstawówek i doktorów, naturszczyków i profesjonalistów, rewolucjonistów i osoby bez zażenowania gloryfikujące konsumpcję. Jakby jednak szerokich ram nie przyjąć, Michał „Proceente” Kosiorowski, warszawiak „związany z czerniakowską ziemią jak Lucjan Brychczy z Legią”, wciąż będzie oryginałem. Z wykształcenia jest dziennikarzem oraz menadżerem, z zawodu m.in. raperem, wydawcą płytowym, radiowcem, a także konferansjerem. Mężczyzna pracujący – żadnej pracy się nie boi. I od 2001 r. wydeptuje mrówczo swoją muzyczną ścieżkę, współpracując m.in. z O.S.T.R.-em, Janem Nowickim i Pablopavo, inspirując się klasycznym nowojorskim hip-hopem, ale też prozą Bohumila Hrabala, Antona Czechowa bądź Stanisława Grzesiuka.
Stosunki międzyludzkie
“Dziennik 2020” – źródło informacji
Kwintesencją literackich zainteresowań Michała okazał się wydany przed dekadą „Dziennik 2010”, natchniony przez Leopolda Tyrmanda i jego codzienne zapiski. „Stworzył analogię między życiem bikiniarskim a hiphopowym, w obu przypadkach utrudnianym przez opresyjne państwo” – pisano o płycie w wydanej nakładem Narodowego Centrum Kultury „Antologii Polskiego Rapu”. Dziesięć lat później Proceente wraca do zakochanego w jazzie literata z większymi ambicjami i gorzko diagnozując rzeczywistość.
– Posłuchałem sobie „Dziennika 2010” i stwierdziłem, że czuję się, jakbym dopiero co go popełnił. Wróciłem też do samego Tyrmanda, odnajdując w nim zupełnie nowe rzeczy. Wydaje mi się, że jako mieszkańcy Polski, ale i obywatele świata, jesteśmy w takim miejscu, że jego wnioski są bardzo aktualne. Dotyczą tych samych problemów, z jakimi narrator zmagał się w głębokim stalinizmie w 1954 r. w Warszawie. Wtedy też kwitła propaganda i nie opłacało się być szczerym, bezkompromisowym artystą, bo wszyscy byli uwikłani w swoje pragmatyczne role. W związku z tym narosła we mnie złość i potrzeba buntu, który był dla mnie sednem hip-hopu, zaś teraz bardzo mi go w nim brakuje. Dziwi mnie, że tak niewielu twórców i ludzi sztuki patrzy obecnej władzy na ręce – mówi Kosiorowski.
Aktualne wydarzenia, czyli zewnętrzna rzeczywistość
I rzeczywiście zaangażowanych, antysystemowych treści w dzisiejszym rapie ze świecą szukać. Artyści nie chcą dzielić odbiorców, taki przekaz nie pasuje im do klubowych bitów. Co innego Proceente. „Kto jest dziś autorytetem zapytaj w swojej rodzinie / Raper, influencer, piłkarz albo diler (…) / Żenujący poziom debaty publicznej / Sprawia że rodacy bojkotują telewizję” – rapuje w pierwszym singlu promującym „Dziennik 2020” pt. „Pro publico bono”. „Kurski z Pereirą, Rachoń z Holecką, ego muszą mieć ponad przeciętną, / Bo gdy kupują lustro do domu, modlą się, by im nie pękło, / Bóg karze manipulatorów, ich inspirację Północną Koreą / Jeśli nie ma Boga i wolnych sądów, pozostaną bezkarni na wieczność” – dorzuca w drugim, „Bez komentarza”. A w odwodzie jest jeszcze chociażby „Obojętność”, traktująca o „tekturowym państwie” i „zmutowanej przeszłości”. Albo wsparte świetną zwrotką Aviego „Fejki i hieny”, piętnujące „polityków-gangsterów”, ironizujące w temacie bezstronnych prokuratorów.
Odważne refleksje
Pytam Proceente czy trochę w swojej publicystyce nie przesadza. Zasłania się cytatem z samego Tyrmanda: „Mój osąd pełni funkcję syntetyzującą, bo obiektywne opisywanie rzeczywistości nic o niej nie mówi”. Tłumaczy, że hiperbola jest potrzebna, a artysta ma pewne rzeczy przerysowywać, by otwierać ludziom oczy. Nie trzeba się z nim zgadzać. A jeżeli ktoś ma alergię na polską i globalną politykę, nie chce słuchać o deprecjonowaniu wartości, technologii i ekologii, być może zainteresuje się kawałkami „familijnymi”. Najbardziej przebojowi na płycie „Hawajscy patole” to rodzina rapowa, wspomnienie kolektywu Szybki Szmal, którego mixtape zwrócił na Procenta wiele par oczu (pośród gości największym nieobecnym jest Kali). „Chłopiec” i ciepłe, pięknie jazzujące „Podaruję ci księżyc” to już rodzina właściwa.
– Tu tworzy się zamierzony z mojej strony dysonans, łyżka miodu w beczce dziegciu. Jest to też kolejne nawiązanie do Tyrmanda, gdzie gorzka materia ma swoje słodkie rodzynki związane z życiem rodzinnym. Takie podejście uwiarygadnia moje słowo, bo po pierwsze dziennik to codzienność, a nie pasmo debat, po drugie – gdybym miał się od rana do wieczora frustrować, popadłbym w chorobę psychiczną. Szukanie szczęścia to podstawowa ludzka potrzeba. Dziecko i kochająca żona daje odetchnąć od niełatwej egzystencji w Polsce. Chwytam się ich zamiast brzytwy – tłumaczy artysta.
Wolność
Na „Dzienniku 2020” nie ma miejsca na przypadek. Cała płyta traktuje, jak to zwykle u Michała, o wolności, tym razem jego zdaniem zagrożonej. Kawałki kłaniające się najbliższym pokazują, że podmiot liryczny chce być wolny, jednak nie od zobowiązań. Album zaczyna się od deklaracji niezależności „narwanego poety”, przedstawienia się odbiorcom i definicji twórczego credo, kończy się hołdem dla tragicznie zmarłego producenta „Dziennika 2010” – Zjawina. Tu godnie zastępuje go pochodzący z Małopolski Mayor, słyszany już na poprzedniej płycie Kosiorowskiego, nagranym z Małym Eszem, zeszłorocznym „Joy division”, ale też współpracujący z amerykańskimi raperami. Muzyka miała mieć duszę, względnie nowoczesny charakter, móc pokazać wszechstronność rapera, ale też opowiadać swoją własną historię. Również dlatego w dostępnej w przedsprzedaży wersji specjalnej albumu dostępny jest krążek z wersjami instrumentalnymi. Można się nacieszyć podkładami, ale też np. nagrać własne interpretacje poddanych przez Proceenta tematów.
Proceente “Dziennik 2020” – rap dla dojrzałych
„Dziennik 2020”, już 19, w który zaangażowany jest bohater artykułu, to zdaniem samego zainteresowanego opus magnum dyskografii Proceente. Projekt najpoważniejszy i najbardziej dopracowany, zadedykowany synowi, pozbawiony właściwie wulgaryzmów i hedonizmu, taki by można puścić go rodzinie i wszystkim dookoła. Pozostaje zachęcić do tego soczystego kawałka publicystyki i liryki w bezbłędnym producenckim opakowaniu. To polski rap dla dojrzałych, tych, którzy stracili w niego wiarę albo właśnie chcą odpowiednio rozpocząć przygodę.
Marcin Flint
Proceente „Dziennik 2020”, wyd. Aloha Entertainment (do zamówienia na www.alohasklep.pl)

Premiera płyty została zaplanowana na 13 marca 2020. 26 marca odbędzie się koncert promocyjny w warszawskim klubie Bardzo Bardzo (ul. Nowogrodzka 11)